Nieugaszony ogień"
Niebo zadrżało.
Ty pod mą skórą
trzepoczesz zakrwawionymi
skrzydłami
niczym przebity cierniem zła
-motyl
Moja dusza płonie
nieugaszonym ogniem nadziei.
Ciało drży,
A wkoło niego pląsają
cienie codziennych trosk
Świat okryła mgła rozpaczy,
słońce zgasiła ludzka chciwość,
księżyc niczym ćma,
szuka ostatnich blasków światła,
lecz ich nie odnajdzie,
bo wraz z ludzkością
odeszły w niepamięć.
Niebo zadrżało.
Ty pod mą skórą
trzepoczesz zakrwawionymi
skrzydłami
niczym przebity cierniem zła
-motyl
Moja dusza płonie
nieugaszonym ogniem nadziei.
Ciało drży,
A wkoło niego pląsają
cienie codziennych trosk
Świat okryła mgła rozpaczy,
słońce zgasiła ludzka chciwość,
księżyc niczym ćma,
szuka ostatnich blasków światła,
lecz ich nie odnajdzie,
bo wraz z ludzkością
odeszły w niepamięć.
Pocieszenie czasu
W ulotnych chwilach odnalazłam czas
siedział smutny lekko zniechęcony
Niczym zegar bez wskazówek zatroskany przeszłością
odgłos duszy krzyczał podejdź,porozmawiaj
nie bój się
odgłos duszy krzyczał podejdź,porozmawiaj
nie bój się
"Autoportret inaczej"
Wczoraj widziałam jak stoisz na przystanku
pozbawiony nadziei,brudny,zniechęcony
jak głupiec czekasz na niepewność dnia codziennego
Wczoraj widziałam jak stoisz na przystanku
pozbawiony nadziei,brudny,zniechęcony
jak głupiec czekasz na niepewność dnia codziennego
Witasz starego siebie
zniekształconego cierpieniem, tak bezbarwnego
nawet złudne marzenia opowiadają dowcipy
zniekształconego cierpieniem, tak bezbarwnego
nawet złudne marzenia opowiadają dowcipy
Jesteś nieudacznikiem wierzącym,
że na tym świecie istnieje
coś tak błahego jak szczęście
że na tym świecie istnieje
coś tak błahego jak szczęście
Myliłeś się po ludzkości została tylko pustka..
Motyl
Unosiłem się z panem żywiołów
Nad chmurami ludzkich myśli,
rzekami zwątpienia,górami nadziei
Ogrzewałem się widokiem pochodni
rozsypanych na nocnym niebie
Obserwowałem kamienie rozsypane
na zakurzonej drodze
Dostrzegłem w nich piękno i magiczne rysy
Siadałem na ramieniu Syzyfa
by wesprzeć go w trudzie
Aż w końcu upadłem niczym Ikar
Piękno tego świata odebrało mi moc latania
a los oderwał skrzydła
Vivaldi
Kiedy próbujesz skuć
w kajdany namiętności własną niewiedzę
budzi się Vivaldi śpiący cichutko
pośród starych dębów i muzycznych kniei
genialną ręką przeciera niebo
Jego nutami są ptaki a słońce to natchnienie
to nic ,że śmierć przyszła na kawę
kiedy mistrz kończy drzemkę
cisza śpiewa pochwalny psalm
to nic ,że śmierć przyszła na kawę
kiedy mistrz kończy drzemkę
cisza śpiewa pochwalny psalm
A wszystko co złe,bolesne znika
pozostaje czysty niepowtarzalny spokój
pozostaje czysty niepowtarzalny spokój
Śmierć z dystansu
Gdy umarł przyjaciel
Stałeś w koncie bez celu
Ani grosika nie miałeś w portfelu
Nie przyniósł szczęścia kominiarz na ulicy
Ani kobieta w różowej spódnicy
Tylko na chwile pomyliłeś drogę
Powiedziałeś po cichu ja już tak nie mogę
Dlaczego w trumnie złożyłeś swe ręce
I Cię nie ujrzę już nigdy więcej
Nie ma cierpienia i bólu w pośpiechu
Ani po Tobie miłości bez grzechu
Została śmierć z dystansu widziana
W karnawałowe ubranie przebrana
odziana
Iskra życia
Płoniesz jak świeca nie oddychasz
by siebie nie zgasić
wzniecasz swój ogień z minuty na minute
i patrzysz jak iskra życia
próbuje od ciebie odlecieć
powstrzymaj ją jeszcze nie nadszedł twój czas
wzniecasz swój ogień z minuty na minute
i patrzysz jak iskra życia
próbuje od ciebie odlecieć
powstrzymaj ją jeszcze nie nadszedł twój czas
Komentarze
Prześlij komentarz