Nie wiem dlaczego postanowiłam napisać posta o takiej tematyce. Czasem w mojej głowie poza poezją rodzi się chęć wyrzucenia z siebie pewnych emocji.Prostym, potocznym językiem bez zbędnych metafor i udziwnień stylistycznych. W swoich wierszach oddaję coś więcej niż duszę zawieram w nich cząstkę umysłu. Akceptacja to jednak temat wymagający innego rodzaju przemyśleń. Tu muszę zrobić pewnego rodzaju rachunek sumienia rozliczyć się z sobą, przejrzeć niczym w książce lata jako strony. Nie biorę pod uwagę młodszych lat wtedy wiadomo nie posiadałam pewnych cech jakie mam dzisiaj i z, których jestem dumna. Będąc niegdyś bardzo aktywną fizycznie osobą czułam się znacznie pewniej. Dziś też dbam o kondycje ale mam na to mniej czasu. Jak każda kobieta w swoim ciele pewne części ciała akceptuje mniej. Jestem otwarta, pewna siebie te cechy są z pewnością moją mocną stroną. Bo te wewnętrzne też składają się na pojęcie akceptacji. Fizyczna powłoka jest nieco bardziej skomplikowana. Zawsze chciałam być wyższa to mnie szczególnie męczy:) Podoba mi się moja twarz, oczy, włosy gęste, biust, pupa. Nie trawię cellulitu, krótkich nóg. Znam wady i zalety dlatego mogę powiedzieć, że akceptuję siebie.Podziwiam ludzi, którzy potrafią podkreślać umiejętnie swoje zalety wyglądu, lecz pamiętają przy tym, żeby nie popaść w przesadę. Akceptacja siebie to raczej stan umysłu i tam też często tkwi problem. Wiadomo zdarzają się ewenementy, które nie przejmują się niczym jednak wtedy padają ofiarą nieprzychylnego społeczeństwa. Myślę, że stoję gdzieś pośrodku. Nie zabijam innych napisem na czole patrzcie jaka jestem cudowna mam wspaniałe ciało i charakter. Poprostu w charakterze no cóż jest trudny, lecz staram się by inni czuli się przy mnie dobrze. Wygląd hmmm nigdy nie będzie do końca tak jakbyśmy chciały...
Pierwszy wiersz powstał gdy miałam 7 lat jakoś pod koniec pierwszej klasy szkoły podstawowej.Pamiętam to uczucie kiedy coś w myślach dyktowało mi zdania.Nie wiedziałam co z tym zrobić byłam przecież taka mała.To uczucie budziło wiele emocji nawet płacz,złość.Wiem może wydać się dla Was dziwne,moją reakcją sama byłam zaskoczona.Napisałam te parę zdań schowałam do szuflady i tak przez rok.Potem mama zapisała mnie do domu kultury tam poznałam Panią Małgosię.Ciepła osoba prowadząca kółko teatralne.Występowałam w wielu przedstawieniach i z różnych okazji wtedy jeszcze nie wiedziałam,że mam drugi talent scena.Mijały kolejne miesiące czułam,że jestem bardziej rozwinięta psychicznie niż moi rówieśnicy. Na pewno miało wpływ na to ciężkie dzieciństwo,lecz to nie pamiętnik,więc nie będę o tym pisać.Kiedyś postanowiłam,że pokażę je Pani Małgosi.Sama jak się później dowiedziałam należała do grupy twórczej Pegaz i działała w lokalnym środowisku poetyckim.Oczywiście w szkole moja wychowawczyni nie ...

Komentarze
Prześlij komentarz